08/04/2021

Zmartwychsprzątanie

Co roku, gdy nadchodzi wiosna, ruszamy do polerowania okien, robienia porządków po zimie, sprzątania wewnątrz i na zewnątrz naszych przybytków. Te działania niczym forsycje i krokusy dają nam znak, że domyka się kolejny cykl…nadchodzą Święta Wielkiej Nocy.

Oczywiście cała ta krzątanina ma swój mistyczny, obecnie mocno zatarty sens. Opowiadała mi moja śp. babcia, jak chrześcijanki szły w zawody z żydówkami o to, kto dokładniej wysprząta swoje domy i obejścia przed zbliżającymi się dla jednych i drugich świętami. Tamten świat odszedł bezpowrotnie, zostały tylko opowieści i słabe echa… 

Co roku, gdy w ślady sąsiadów, ruszam w taniec ze szmatą, przychodzą do mnie jedna za drugą refleksje: co znaczą te Święta, czym jest powtarzany co roku wiosenny rytuał? Czy to tylko i wyłącznie nowy kalendarzowy początek? Dopełnianie się cyklu od jednej Pamiątki Śmierci i Zmartwychwstania do drugiej? No i wreszcie: czym jest świętowanie… czy to tylko i wyłącznie wspominanie wydarzeń sprzed ponad dwóch tysięcy lat, czy może w tym być coś więcej : na poziomie znaczeń jak i refleksji, osobistych przeżyć w relacji z Bogiem. Takie to mam myśli w przerwie pomiędzy kompulsywnym robieniem zakupów a pieczeniem nadmiaru ciast.

Czymże więc jest dla mnie Zmartwychwstanie, jak objawia się w moim życiu to, co spotkało Jezusa po trzech niepełnych dniach w grobie? Czy w ogóle można coś takiego odczuć, przeżyć w obecnym życiu? Zapewne śpiesznie odpowie mi każdy anabaptysta, że to właśnie to przeżywa w trakcie chrztu: zanurzenie w wodę to śmierć, wynurzenie to zmartwychwstanie do życia z Bogiem… Katolik zapewne powie, że u niego taką funkcję spełniło już bierzmowanie… Zapewne wszystkich będzie usiłował godzić pentekostalny wierny mówiąc, że te rytuały to nic w porównaniu z chrztem w Duchu Świętym, ponieważ tylko w ten sposób można stać się nowym, za życia zmartwychwstałym człowiekiem…. No i tak mniej więcej toczą się nasze teologiczne spory. Zupełnie niczym kłótnie o to, jak powinny być myte nasze okna….

Jak powiedzieć o Zmartwychwstaniu współczesnemu człowiekowi? Bo spory i dyskusje z czasów starożytności dla większości z nas są obecnie kompletnie nieczytelne i obce. Tamte pojęcia zostały przetworzone już tylokrotnie, że wręcz się wytarły i zużyły. Mimo, że prowadzimy podobne rozważania o życiu, moralności czy teologii, niejednokrotnie dodaliśmy nowe pojęcia, definicje, i interpretacje.

Jak zwykle, są przynajmniej dwie możliwości: możemy w celu interpretacji wgłębić się dokładnie w znaczenie każdego z tych starożytnych słów, a potem szukać ich odniesień, jeśli takowe są w naszej rzeczywistości. Droga żmudna i godna olbrzymiej wiedzy i rzetelnych opracowań naukowych, droga, która dla mnie, studenta pierwszego roku teologii, jest na razie  mało uchwytna. Druga możliwość, to próba odnalezienia ogólnego sensu w słowach Pawła i z poziomu tej ?ogólności? rozważanie ich znaczenia. Łatwo zgadnąć, jaką drogę wybieram rozmyślając o tym, czy i jak Zmartwychwstanie może się w moim prywatnym życiu odbywać. Tak, wybieram drogę skrótów i uproszczeń dla moich corocznych kontemplacji.  

Spróbujmy wyobrazić sobie, jakich słów, obrazów czy pojęć użyłby Paweł z Tarsu, gdyby pisał swój list do nas współcześnie. Wróćmy do napięcia, konfliktu pomiędzy tym, co w nas biologiczne, przyziemne i doczesne, a tym, co nieprzemijające i duchowe. Warto zauważyć, że praca nad swoim charakterem, stawanie się nowym lepszym człowiekiem nie są obecnie zbyt popularne.

Dlaczego tak właśnie się dzieje? Czemu tak często słyszane słowa w niedzielę, że samo przyjęcie Jezusa za Mesjasza, Zbawiciela czy, jak niektórzy lubią to nazywać, „wpuszczenie Go do serca” jest dopiero początkiem drogi ku ostatecznemu zbawieniu, a nie końcem i przyzwoleniem do spoczęcia na laurach? Paweł zapewne powiedziałby, że przeszkadza nam w tym tzw. „stary człowiek” – to kolejna jego ulubiona metafora…. My używamy dzisiaj nieco innego pojęcia. To odziedziczone po ?proroku? Freudzie mechanizmy obronne”. No tak, pisano o tym grube książki i wyczerpujące habilitacje i jak bym tego nie ?gryzł?, nie da się bez uproszczeń streścić tych koncepcji.  

Poza ochroną naszej wygody, czy też wręcz biologicznie ?słusznego? lenistwa, mechanizmy obronne mają szereg korzystnych oddziaływań. Można rozpatrywać je jako metodę reagowania w sytuacjach zagrożenia, gdy działają w nas jednocześnie sprzeczne pragnienia, wszystko to, co powoduje wewnętrzne napięcie. Podstawa ich działania polega między innymi na zniekształcaniu oglądu rzeczywistości, zapewnieniu ochrony poczucia własnej wartości, dostarczeniu wymówek czy usprawiedliwień. Przychodzi mi do głowy metafora z okularami przeciwsłonecznymi : pomagają w ostrym słońcu, niemniej jednak modyfikują kolory…..

Czasami niestety zamiast okularów słonecznych zakładamy ?maskę spawalniczą? i odcinamy się od rzeczywistości zupełnie tak jak zbór w Laodycei…

Stawiam tezę, że bez rozbrojenia mechanizmów obronnych nie jest możliwe chrześcijańskie ?dorośnięcie? do Pełni Chrystusowej. Ignorując je skazujemy się na bycie do śmierci nieświadomymi dziećmi w wierze. Mowa o tym w liście do Hebrajczyków. Zapewne tej prawdy o sobie nie osiągniemy bez pomocy ?z góry?, zapewne właśnie to miał na myśli Jezus nazywając Ducha św. Duchem Prawdy – prawdy o nas samych, o naszych słabościach, życiowych sabotażach, potocznie nazywanych grzechami.

Tak mniej więcej wyglądają moje od kilkunastu lat prowadzone rozważania ze ścierką w jednej, a refleksją w drugiej dłoni. Możemy, każdy z nas, wzrastać i kształtować się  na podobieństwo śmierci i zmartwychwstania Jezusa, wzrastać podejmując pracę nad własnym charakterem. Jest to dostępne każdemu bez względu na konfesję i to, jak teologicznie wyobraża sobie Zmartwychwstanie. 

Remingiusz Kasprzykowski

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru magazynu OdzEWSTudenta.

 

Więcej wydarzeń

Przeczytaj

Święta w Polskim Kościele Chrześcijańskim w Dudley

Okres przedświąteczny to jeden z najintensywniejszych momentów w życiu kościoła zaraz po Wielkanocy.

Studia humanistyczne nadal bardzo potrzebne. Teologia również

Teologia stawia każdego człowieka przed najważniejszymi pytaniami. Kim jestem? Dokąd zmierzam? Jaki sens ma moje życie? Skąd pochodzi wszystko? Dlaczego życie jest takie jakie jest?

Krótka refleksja na koniec roku

Stephen Hawking, znany brytyjski fizyk, pod koniec swojego długiego życia wzbudził wiele kontrowersji, twierdząc, że wprawdzie nie jest w stanie udowodnić, że Boga nie ma, ale potrafi wykazać, że Wszechświat powstał sam z niczego i Bóg przy wyjaśnianiu powstania Wszechświata nie jest nam do niczego potrzebny.

czytaj więcej